- Sprawy prowadzone przez naszą Kancelarię przeciwko mBankowi najczęściej kończą się unieważnieniem całej umowy – co dla Klientów oznacza odzyskanie całości wpłaconych na rzecz banków środków. Oczywiście muszą także oddać gotówkę, którą otrzymali w ramach wykonywania umowy.
- Jednak bilans tego rodzaju rozliczeń zawsze jest korzystny – pozwalający na odzyskanie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy złotych.
- W jednej z naszych wygranych Klienci oszczędzili aż ponad 265 tys. zł – w sprawie dotyczącej kredytu na kwotę 220 tys. zł, gdzie dokonano wpłat na sumę ponad 120 tys. złotych, a do spłaty pozostało przeszło 208 tys. zł. Unieważnienie umowy doprowadziło m.in. do braku konieczności uregulowania salda, a po rozliczeniach z Bankiem Klientom pozostało ponad 56 tys. złotych. Co łącznie dało sumę 265 tys. zł odzyskanych przez naszych Klientów.
- W innym z wygranych postępowań przeciwko mBankowi nasz Klient również uzyskał unieważnienie umowy kredytu frankowego, dzięki czemu odzyskał ponad 215 tys. zł. Kredyt opiewał na kwotę 186 tys. zł, ale jego saldo wynosiło – pomimo spłat – przeszło 213 tys. zł.
- W kolejnym ze zwycięskich postępowań Frankowicze, którzy skorzystali z naszych usług oszczędzili ponad 122 tys. zł.
- Sprawy udało się przeprowadzić w niespełna rok. Oczywiście przegrany Bank pokrył wszelkie koszty postępowania.
Frankowicze kontra mBank – czy propozycja ugód jest satysfakcjonująca?
Aby dobrze wyjaśnić, jaka może być skala wygranej frankowicza z mBankiem – przed przeanalizowaniem przykładowego wyroku, uzyskanego dla naszego klienta w sporze właśnie z tym kredytodawcą – warto odnieść się do propozycji ugód, jakie w sierpniu zaprezentowali przedstawiciele mBanku. Tym bardziej, że różnią się one od rozwiązań ugodowych przedstawianych przez Bank PKO BP oraz ING Bank Śląski. Co więc proponuje frankowiczom mBank?
Otóż podstawą rozwiązania problemów na linii mBank-posiadacze kredytów denominowanych i indeksowanych do franka – podobnie, jak w przypadku innych kredytodawców – ma być przewalutowanie tego rodzaju kredytów na złotówki. Jednak – i to jest podstawowa różnica – koszty tej operacji miałyby zostać podzielone pomiędzy obydwie strony ugody. Mówiąc inaczej, w tym przypadku frankowicze mieliby zapłacić przynajmniej część kosztów związanych z rozwojem ich problemów. Co prawda w ostatnich dniach pojawiły się informacje, że mBank pracuje także nad propozycjami zbliżonymi do idei zaproponowanej blisko rok temu przez Komisję Nadzoru Finansowego – a więc zakładającą przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu – jednak ostatecznie żadne decyzje w tym zakresie nie zostały jeszcze podjęte.
Przed sądem można sporo ugrać
Jak widać, kwestia ugód z frankowiczami w przypadku mBanku to ciągle otwarty temat. Jednak trzeba pamiętać, że sądy zdecydowanie częściej przyznają w swoim orzecznictwie racje frankowiczom, nakazując przewalutowanie kredytów lub zupełnie unieważniając umowę kredytową. Podobne doświadczenia wynikają także z naszej praktyki – a trzeba pamiętać, że za każdym z tych rozwiązań stoją określone korzyści finansowe. Przykładowo niedawno wygraliśmy dla naszych klientów sprawę, w wyniku której ci zaoszczędzili przeszło 260 tys. złotych.
Sprawa dotyczyła małżeństwa, które w 2006 roku zaciągnęło w mBanku – na zakup nieruchomości – kredyt dla osób fizycznych „Multiplan”, indeksowany do waluty szwajcarskiej. Powodowie zażądali stwierdzenia nieważności umowy oraz zasądzenia na swoją rzecz solidarnie przeszło 17 tys. złotych. Sam kredyt zaś opiewał na kwotę przeszło 220 tys. złotych, a okres kredytowania wyniósł 25 la – skorzystano także z równych rat kapitałowo-odsetkowych.
W uzasadnieniu pozwu podniesiono, iż klauzule, na których oparto mechanizm indeksacji miały charakter niedozwolony (abuzywny), a ponadto bank przy udzielaniu kredytu nie dochował ciążących na nim obowiązków informacyjnych – zwłaszcza w obszarze odpowiedniego poinformowania swoich klientów o ryzyku kursowym. Co więcej, zapewniano ich, że jest to popularny i bezpieczny produkt.
Sąd nie miał wątpliwości
Sąd właściwie nie miał wątpliwości co do zasadności wniesionego powództwa i zdecydował o jego uwzględnieniu w całości. W uzasadnieniu wyroku jasno wskazano, że niedozwolony charakter miały klauzule dotyczące szeroko pojętej indeksacji, a także odnoszące się bezpośrednio do ustalania kwoty kredytu czy wysokości poszczególnych rat. Dla sądu było także oczywiste, że postanowienia te nie zostały indywidualnie ustalone przez bank z klientami – a oceny tej, co istotne z puntu widzenia obaw wielu frankowiczów, nie zmienił fakt, że kredytobiorcy podpisali oświadczenie o wyborze kredytu indeksowanego oraz o świadomości ryzyk z nim związanych. Mówiąc wprost: sam fakt podpisania takiego dokumentu nie świadczy, że frankowicze wyrazili świadomą zgodę.
W wyroku – zresztą jest to przykład tylko jednej z dziesiątek tego rodzaju wygranych spraw prowadzonych przez naszą Kancelarię – sąd uznał, że należy stwierdzić nieważność całej umowy. Za takim rozstrzygnięciem – zgodnie z uzasadnieniem – przemawiał przede wszystkim fakt, że eliminacja klauzul abuzywnych z kontraktu prowadzi do jego istotnej zmiany, a właściwie do powstania zupełnie innego zobowiązania. Poza tym – co miało kluczowe znaczenie dla sądu – powodowie wyraźnie domagali się stwierdzenia nieważności umowy kredytowej. To z kolei otworzyło problem wzajemnych rozliczeń pomiędzy bankiem a wygranymi frankowiczami.
Ile udało się odzyskać?
W związku ze stwierdzeniem nieważności całości umowy, sąd postanowił zastosować do wzajemnych rozliczeń stron tzw. teorię dwóch kondykcji, na mocy której – ujmując rzecz najprościej, jak się da – każda ze stron zwraca drugiej wszystko, co od niej otrzymała. Ze względu na fakt, że kredytobiorcy spłacali część swojego zobowiązania we frankach oraz w złotych, mieli prawo domagać się kwot, które przekazali na rzecz banku.
Z tego powodu wygrani frankowicze odzyskali przeszło 36 tys. franków szwajcarskich – a więc całość wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych. Poza tym powodowie zostali zwolnienie z obowiązku uregulowania pozostałego, niespłaconego salda – a więc przeszło 208 tys. złotych. Musieli zaś oddać do banku – w końcu także świadczenia, które otrzymali stały się nienależne – nieco ponad 56 tys. złotych. Tym samym – ostatecznie – frankowicze wyszli „na plus” łącznie na kwotę przekraczającą 260 tys. złotych. Jak się udało osiągnąć taki sukces?
Kluczem do powodzenia całego przedsięwzięcia okazało się w pełni profesjonalne i wyczerpujące sporządzenie pozwu – w tym dokonanie prawidłowych obliczeń kwot oddanych do banku i z niego otrzymanych – oraz przeprowadzenie przed sądem wszystkich niezbędnych dowodów. W połączeniu z odpowiednią argumentacją prawną okoliczności te przekonały skład orzekający do słuszności roszczeń wnoszonych przeciwko mBankowi.